sobota, 24 maja 2014

ROZDZIAŁ 7 BE ALRIGHT?!

   Kolejny poniedziałek. Yhh, jak ja tego nienawidzę. Prawie się spóźniłam, bo budzik w telefonie mi nie zadzwonił, a powodem jest to, że aktualnie go nie posiadam. Gorzej być nie może?! A jednak. Idąc do szkoły zgubiłam pięćdziesiąt złotych. Gdy szłam na pierwszą lekcję, minęłam na korytarzu Malika. Spojrzał w moim kierunku przez chwilę i odwrócił głowę. Nic, zero reakcji. Nawet się nie uśmiechnął jak to zazwyczaj robił. Miałam ochotę się komuś wygadać. Zrobiłam to na długiej przerwie. Emily z uwagą wysłuchała całej historii i zdecydowanie jej mina była bezcenna. Nie mogła w to uwierzyć.

-Uuuu, co to za Harry? Hahaha.
-Pewnie za niedługo się przekonasz.
-Czekam na to – odrzekła rozbawiona.
-Wpadnie na ciebie szybciej niż się spodziewasz.
-Naprawdę spałaś w domu tego nauczyciela? - zapytała z niedowierzaniem.
-No tak.

   W mojej opowieści oczywiście pominęłam parę szczegółów. Mimo że on się nie odzywa do mnie obiecałam, że nikomu nie powiem o jego „tajemnicach”, więc dotrzymałam słowa. Poszłyśmy na kolejne lekcje. Nadszedł angielski. Zayn usiadł przy biurku, sprawdził obecność i zaczął pytać. Najpierw poszła Amber. Dostała banalne pytania. Gdy już wróciła na swoje miejsce Malik zaczął rozglądać się po klasie.

-Do odpowiedzi przyjdzie...panna Johns.

   Emily popatrzyła na mnie ze strachem w oczach.

-Dasz radę – wyszeptałam.

   Wzięła głęboki oddech i wstała. Zadawał jej wyjątkowo trudne pytania w porównaniu z poprzednią osobą. Czemu akurat ją wziął?!

-Coś jeszcze masz do powiedzenia? - bezczelnie ziewnął.
-Nie – powiedziała.
-Dobra 3+, siadaj.

   Myślałam, że będzie gorzej. Wróciła do ławki.

-Patrzył się na ciebie a wziął mnie. Zawsze mam pecha.
-Nie przejmuj się przecież nie było tak tragicznie.
-Przyznaj się. Śmiałaś się ze mnie?
-Pewnie. Miałam kabaret na żywo – zaśmiałyśmy się.
-Cisza. Co wam tak wesoło? – powiedział stanowczo Malik.
-Za karę przygotujecie we dwie referat o Azji. Na 5000 słów. Zrozumiano?
-Tak – odpowiedziałyśmy.

   Co on sobie wyobraża?! Wszyscy w klasie gadają. Nikt go nie słucha, ale to my dostajemy zadanie domowe. Weź tu człowieku zrozum tego kolesia. Brak słów. Jak bardzo można się zmienić w ciągu jednego dnia?! Wiedziałam, że tak to się nie skończy, że on coś knuje.

*

   Udałyśmy się z Emily do szatni, zostawić tam kilka książek i wziąć nowe na ostatnią lekcję. Moja szafka była oddalona od jej. Gdy już wszystko zrobiłam poszłam po nią. Zobaczyłam, że zdążyła już poznać Harry'ego.

-Cześć blondi. Jeszcze cię tu nie widziałem. Chcesz się zabawić?– złapał ją za rękę i przyparł do ściany.
-Styles puszczaj ją.
-O kogo ja tu widzę. Nasza Carter. Ej, a jak słońce świeci to ta tapeta ci spływa czy nie wychodzisz na dwór? - zaśmiał się.
-A co ty sobie w ogóle wyobrażasz?!
-Ciebie pod prysznicem.

   Co ten człowiek ma w bani?! A w ogóle nie wiem o co mu chodziło z tą tapetą, w porównaniu do dziewczyn, z którymi się prowadza ja nie mam makijażu.

-Zostaw ją – krzyknęłam.
-Bo?
-Powiem ci coś. Traktujesz dziewczyny jak matematykę – nie rozumiesz a chcesz zaliczyć. Ale tym razem to ja cię ostrzegam. Masz się trzymać od nas z daleka.
-Znowu pyskata. A na korepetycjach to bohatera potrzebowałaś.
-Masz dużo dziewczyn w szkole. Na pewno znajdzie się jakaś zdesperowana, która pójdzie z tobą do łóżka i to nawet nie jedna, więc możesz już iść.
-Żadna mi się nie oprze. Nawet ty. Kiedyś będziesz moja.
-Nie w tym życiu słoneczko – powiedziałam ironicznie.
-Ej no nie wstydź się, w myślach rozbierałem cię już tysiące razy.
-Chodź Em – dodałam.

-Teraz już wiem o czym mówiłaś – powiedziała dziewczyna.
-Tak. To takie niemiłe wspomnienia.
-Nie spodziewałam się, że tak szybko go poznam. Wystraszyłam się go, bo nie wiedziałam czego chciał. Zaniemówiłam.
-Jak go pierwszy raz poznałam było podobnie – uśmiechnęłam się.
-A w ogóle skąd Malik wiedział, że tam będziesz?
-Wcześniej rozmawiałam z nim o tym i.... dał mi swój numer.
-Ohoho ktoś tu miał branie.
-Oczywiście- uśmiechnęłam się.
-Zdążyłam napisać mu wiadomość i zjawił się na czas.
-To takie romantyczne. Ale na lekcji dzisiaj był wredny.
-Wiem. Chyba humoru nie miał.
-Ale jak mu humor powróci to kto wie... pewnie coś się wydarzy.
-Nic się nie wydarzy. To była pewnie tylko jednorazowa sytuacja.
-Ale jak się wydarzy to mi powiesz, prawda? - zapytała rozbawiona.
-Będziesz wiedziała jako pierwsza, jak zwykle.
-To super.
-Ale u ciebie Em chyba się szybciej wydarzy. Wpadłaś Harry'emu w oko.
-Hahahahahah.
-Zobaczysz on coś jeszcze odstawi. Mam takie przeczucie.
-Poczekamy, zobaczymy.
-Dobra trzeba przetrwać matmę. 

   Ostatnia lekcja minęła szybko. Wyszłyśmy ze szkoły. Kawałek drogi szłam z Emily, ale rozstałyśmy się po chwili, bo szła w inną stronę.

-Do jutra – pomachała mi.
-Do zobaczenia.

   Wracałam tą samą drogą co zwykle, gdy przechodziłam przez park usłyszałam znajomy głos.

-Poczekaj.

   Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna.

-Ty mnie śledzisz?!
-Możemy chwilę porozmawiać?
-Wydaje mi się, że nie mamy o czym.
-Sądzę, że mamy.
-Wątpię.
-Daj mi pięć minut.

   Usiadłam na ławce. Chciałam usłyszeć co ma mi do powiedzenia. Nastąpiła cisza. Dopiero po chwili się odezwał.

-Isabel. Przepraszam, że cię nie obudziłem. Pewnie miałaś kłopoty w domu przeze mnie.
-To prawda. Mama się o mnie martwiła.
-Zamierzałem to zrobić, ale ktoś do mnie zadzwonił i musiałem wyjść.

   No tak ktoś...ta laska.

-A przy okazji proszę – podał mi mój telefon.
-Wreszcie. Dzięki. Byłam go odzyskać, ale nie chciałam ci przeszkadzać. Widziałam, że byłeś zajęty.
-Nie rozumiesz.
-To spróbuj mi wytłumaczyć. Nie poznaję cię. I w ogóle co ty odstawiłeś na lekcji. Referat. Serio?!
-Przepraszam. Byłem zdenerwowany.
-A wracając... o co chodziło?
-Ta dziewczyna, która ci otworzyła drzwi... to nie tak jak myślisz. To ona do mnie dzwoniła.

  No też mi nowość.

-Potrzebowała pomocy.
-Kim ona jest dla ciebie?
-Pewnie mi nie uwierzysz, ale to moja siostra.

   Zastanawiałam się czy to może być prawda. Sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć.

-Powiedz coś.

   Zamyśliłam się.

-Isabel
-Hmmm?
-Jesteś zła?
-A jaka mam być?
-Moja.
________
Witajcie :)
Doczekaliście się siódmego rozdziału.

Nie ukrywam, że zależy mi na tym, żeby jak najwięcej osób czytało to opowiadanie, więc proszę polecajcie je znajomym. Byłabym niezmiernie wdzięczna za to :D

Opiszcie wrażenia po przeczytaniu. Bardzo lubię czytać wasze opinie. Dziękuje każdemu z osobna za miłe słowa ;*
To co?
Min. 27 komentarzy i kolejny rozdział.

Do następnego.
xxx.

wtorek, 13 maja 2014

ROZDZIAŁ 6 MALIK'S HOUSE

   Przyjechaliśmy pod piękną, nowoczesną willę. Jeszcze większą niż ta Styles'a. Już wiedziałam co ich łączy. Pewnie wygrywali dużo pieniędzy w kasynach. Bo jak inaczej w tak młodym wieku takie domy?! Mój się przy nich chował. Malik jeździł bardzo szybko. Czułam jakbyśmy się unosili nad ziemią podczas tej jazdy. Pewnie brał udział w tych wyścigach. W tygodniu niepozorny nauczyciel angielskiego a w weekendy kierowca rajdowy. Coś jak 'Szybcy i wściekli' na przedmieściach Bradford. Weszliśmy do środka. Ten wystrój bardzo przypadł mi do gustu, nadawał takiej przytulnej atmosfery.

-Napijesz się czegoś? - zapytał.
-Wody.

   Usiadłam na białej, skórzanej kanapie. Zayn przyniósł mi szklankę z wodą.

-Dziękuję – powiedziałam z uśmiechem.
-Mieszkasz sam? - zaczęłam się rozglądać.
-Mieszkam i aktualnie jestem sam – odrzekł.
-Nie pytałem wcześniej. Wszystko w porządku? Nic ci nie zrobił? - spytał po chwili.
-Tak, wszystko dobrze. Naprawdę gdybyś nie przyjechał...
-Wiem – przerwał mi.
-Jak zdążyłaś wysłać wiadomość?
-Harry powiedział, że poszuka kajdanek. Szybko chwyciłam telefon i zaczęłam pisać, ale po chwili zdążył mi go zabrać.
-Rozumiem.
-A to? - spytał, patrząc się na moje posiniaczone i zaczerwienione ręce.
-Wyrywałam się, a on ciągnął mnie na łóżko.
-Co za debil. Rozliczę się z nim – powiedział, po czym zapalił papierosa.

   O i jeszcze pali. Kolejny sekret do listy z wyścigami, klubami i kasynami. Zdawało mi się, że odkryłam jego nowe oblicze. Naprawdę nie spodziewałam się tego. Tak to właśnie bywa, gdy się ocenia ludzi jak książkę po okładce. Później odkrywamy ich wnętrze i różni się od tego, jak ich postrzegaliśmy.

-Wyglądasz na zmęczoną.
-To był dzień pełen wrażeń, jak każdy jeden od pewnego czasu.
-Może chcesz się trochę przespać?
-Tak, chyba tak.
-Tylko mnie obudź za jakiś czas, bo muszę wrócić do domu – dodałam.
-Po schodach pierwsze drzwi na prawo – uśmiechnął się.
 
   Weszłam i zobaczyłam, że na środku pokoju stało wielkie łóżko. Patrząc na nie stałam się bardziej śpiąca. Położyłam się na nim. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.

*

   Ku mojemu zdziwieniu obudziłam się rano. Przetarłam oczy i usiadłam po turecku. Przecież miał mnie odwieźć do domu. Co ja teraz powiem mamie?! Pewnie się martwiła.
Wyszłam z pokoju. Chciałam sprawdzić, gdzie się podział Malik.

-Zaaaaayn?!

   Byłam chyba w każdym pomieszczeniu i nic. Przepadł. Czemu zostawił mnie w swojej willi?! Ciekawe gdzie poszedł tym razem. Nie zastanawiałam się długo nad tym, tylko wzięłam torbę i pospiesznie udałam się na przystanek. Wsiadłam do autobusu i po dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Wchodząc do domu zobaczyłam od razu mamę.

-Isabel, skarbie wszystko dobrze? Nie spałam całą noc, bo się bałam o ciebie – podeszła i mnie przytuliła.
-Tak mamo. Nic mi nie jest.
-Gdzie byłaś całą noc?
-U Emily – skłamałam.

   Przecież nie powiem jej, że spałam u mojego nauczyciela angielskiego.

-Czemu nic nie mówiłaś, że nie wracasz na noc?
-Kompletnie mi to wyleciało z głowy. Wybacz.
-Dzwoniłam do ciebie ze sto razy.

   Gwałtownie złapałam się za kieszeń spodni i zdałam sobie sprawę, że nie mam telefonu. Musiał zostać w jego domu.

-Zostawiłam go u niej. Rozładował się. Będę musiała iść po niego.

   Zjadłam śniadanie i poszłam na górę wziąć prysznic i się przebrać. Następnie udałam się z powrotem pod dom Malika, żeby odzyskać swoją własność. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i po chwili szczęka opadła mi do samej ziemi. Otworzyła mi bardzo ładna dziewczyna w szlafroku. Miała czarne włosy i ciemne oczy.

-Taaaaak? - zmierzyła mnie wzrokiem.

   W pierwszej sekundzie zaniemówiłam. Brakowało mi słów. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć.

-Yyyy, ja się chyba pomyliłam. Przepraszam.

   No tak, to już wiem co robił w nocy. Nie mogłam na nią patrzeć. Tak jak poprzednio wróciłam autobusem. Od razu poszłam do mojego pokoju. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Położyłam się na łóżku.

*

   Może to wydawało się dziwne, ale czułam się w pewnym sensie oszukana. Co ja sobie myślałam, że będzie tak cudownie jak w bajce?! Prawdą było to, że cholernie mi na nim zależało. Kiedy on był w pobliżu nic więcej nie było mi potrzebne do szczęścia. Rozmyślałam nad tym, jak nie potrafiłam opanować gwałtownego bicia serca, kiedy się pojawiał, nie umiałam usunąć go z mojej głowy. Podobało mi się to, jak się przy nim czułam. Byłam skoncentrowana na słowach jakie wymawiał do mnie i na jego oczach. W nich było coś specyficznego. Były wyjątkowe. Nie mogłam tak po prostu o nim zapomnieć. To taki rodzaj przywiązania...

*

   Moją retrospekcję przerwało pukanie do drzwi.

-Mogę? - spytała mama.
-Tak – powiedziałam bez entuzjazmu.
-Isabel widzę, że coś jest nie tak. Pokłóciłaś się z Emily?
-Eee, nie. Nawet nie było jej w domu. Musiała gdzieś pójść. Telefon odzyskam pewnie w szkole.
-Mam przeczucie, że nie mówisz mi prawdy.

   Oczywiście. Instynkt macierzyński. Naprawdę głupio było mi ją okłamywać, ale w takiej sytuacji nie miałam innego wyjścia.

-Wydaje ci się. Zapewniam cię, że jest ok.
-Dobra. Jak nie chcesz rozmawiać, to nie będę ci przeszkadzać.

   Nie chciałam żeby nasza rozmowa tak wyglądała. Widziałam, że się o mnie troszczy, a ja ją tak po prostu zbyłam.

*

   Było już późno. Wzięłam długą, gorącą kąpiel, otulając się pianą z jagodowego płynu do kąpieli. Chociaż na chwilę chciałam się zrelaksować. Następnie założyłam ubrania do spania. Stałam kilka minut przed zaparowanym lustrem i patrzyłam na swoje odbicie.

-Ehh, myślałaś, że on będzie twoim księciem, co?!
-I pewnie będziesz żyła z nim długo i szczęśliwie, zgadłam?!

   Położyłam się na łóżku i czułam, że zmęczenie powoli bierze górę. Zasnęłam bardzo szybko.
*

   Miałam taki cudowny sen. Tak, on mi się śnił. Inaczej pewnie nie byłby taki świetny. Dużo mi do szczęścia nie trzeba. Wiem. Ale wracając... Byliśmy w wesołym miasteczku. Znajdowało się tam wiele różnych kolejek górskich i innych atrakcji. My przejechaliśmy się już na kilku innych, ale została nam podobno ta najstraszniejsza. Czułam się podekscytowana i jednocześnie patrząc, jak ta kolejka wygląda trochę zestresowana, ale wiedziałam, że jestem bezpieczna przy jego boku. Pamiętam, że dużo ludzi czekało tak jak my. Cały tłum. Gdy już w końcu była nasza kolej, weszliśmy oczywiście do jednego wagonika i tam ktoś nam pomógł zapinać wszystkie pasy. Wtedy on zadał mi pytanie:

-Ufasz mi?
-Nikomu jeszcze tak nie ufałam, jak tobie – uśmiechnęłam się do niego.


   Zayn złapał mnie za rękę i ruszyliśmy. Bardzo mocno trzymał do samego końca... Szkoda, że to był tylko sen. I jak zawsze w najlepszych momentach człowiek się budzi. Może dla innych nie było to nic specjalnego, ale dla mnie owszem. Przebudziłam się w nocy i myślałam o tym, że on się pewnie zabawia z tą laską. Było mi tak strasznie przykro...
_____

Szósty rozdział!!! 
Czekam na wasze opinie. Dziękuję za poprzednie komentarze. 
Spisaliście się świetnie, więc stawka rośnie. 
Następny rozdział pojawi się, gdy będą przynajmniej 23 komentarze :)
Pozdrawiam
xxx.

poniedziałek, 5 maja 2014

ROZDZIAŁ 5 PRIVATE LESSONS

   Nadeszła sobota. Weekend. Inni na moim miejscu by się pewnie cieszyli, ale nie ja. U mnie oznaczało to korepetycje w domu Styles'a. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni przez okno. Wstałam z łóżka, leniwie rozciągając mięśnie. Pierwszą moja myślą po przebudzeniu a właściwie przeczuciem było to, że na pewno będę żałowała tego, że się zgodziłam. Zaciągnęłam czarne spodnie i włożyłam koszulę. Wyszłam z pokoju, po czym udałam się do kuchni.

-Dzień dobry mamo – dałam jej buziaka w policzek.
-Dzień dobry skarbie. Siadaj, nałożę ci śniadanie.

   Posłusznie usiadłam na drewnianym krześle.

-Proszę kochanie – położyła przede mną talerz z jajecznicą.
-Dziękuję – odrzekłam i zabrałam się za jedzenie.
-Wybierasz się gdzieś dzisiaj?
-Tak, ale nie będzie to miła wizyta. Muszę dawać komuś korepetycje.
-Wszystko wiem. Pani dyrektor do mnie dzwoniła. Przykro mi widząc jaka jesteś smutna.
-Nie przejmuj się.

   Gdy już skończyłam, włożyłam talerz do zmywarki i poszłam do pokoju. Spakowałam do torby książki z matematyki i biologii, żeby później nie zapomnieć. Poszłam do łazienki, by się przyszykować. Wyszłam z domu.

*

   Na zewnątrz panowała piękna, słoneczna pogoda. Musiałam iść na przystanek autobusowy, bo Harry mieszkał w innej dzielnicy. Wsiadłam do pojazdu, jechałam około 15 minut. Wysiadłam i sprawdziłam na kartce jeszcze raz adres. Udałam się we wskazane miejsce i oczom nie mogłam uwierzyć. Ujrzałam piękną, białą willę z zadbanym ogródkiem. Niepewnie zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzył mi Styles.

-To ty... – odrzekł niezbyt entuzjastycznie.
-A co jakiejś modelki się spodziewałeś? - spytałam ironicznie.
-Powiedzmy. Ale jak już jesteś to wchodź.

   Rozglądałam się po domu. Był ogromny. Na ścianach pełno drogich ozdób. Świecąca posadzka i gigantyczny żyrandol na suficie.

-Co się tak rozglądasz?
-Nic. Po prostu ładny wystrój.
-Wiem. Idź na górę po schodach, drugie drzwi po lewej.
-Ok.

   Poszłam, a gdy weszłam do środka zobaczyłam, że na stole leży pusta butelka po wódce i niepościelone łóżko. Chyba dopiero co wstał. Takie miałam odczucie. Schował ją, po czym sam usiadł na łóżku.

-Będziesz tak stała? - zapytał.

   Zmierzyłam go wzrokiem i przysiadłam na kanapie.

-Gdzie są twoi rodzice? - nie wiem co mnie naszło na to pytanie.
-A co wywiad prowadzisz? Dla twojej wiedzy mieszkają w innym mieście.
-Przepraszam – odrzekłam cicho.
-Dobra, ty mów a ja postaram się posłuchać.
-Od czego mam zacząć?
-Obojętnie.

   Nie wiedziałam w co on sobie pogrywa. Czemu w ogóle chciał ode mnie te korepetycje skoro byłoby go stać na najlepszego nauczyciela w Bradford.

-Najpierw będzie biologia.
-Słucham..
-Przekazywanie z pokolenia na pokolenie cech rodziców potomstwu to dziedziczenie. Odcinek DNA zbudowany z wielu nukleotydów i zawierający informację genetyczną o jednym białku nazywamy genem. Osobnika, który ma dwa allele takie same (AA,aa), nazywamy homozygotą, a osobnika z dwoma różnymi allelami (Aa) tego samego genu nazywamy heterozygotą. […] Układ alleli jednego lub kilku genów danego osobnika nazywamy genotypem, natomiast zestaw cech charakterystycznych dla organizmu nazywamy fenotypem. Dobra to taka podstawa, którą trzeba znać.
-Oczywiście – odrzekł, ziewając.
-Teraz zadania z krzyżówek genetycznych. Najpierw te łatwiejsze.

   Brązowy kolor oczu (A) u człowieka dominuje nad niebieskim (a). Brązowooki mężczyzna, który jest homozygotą żeni się z niebieskooką kobietą. Jakie jest prawdopodobieństwo, że ich dzieci będą miały niebieskie oczy?

-Dobra, koniec z tym sprawdzimy coś innego.
-Nie rozumiem.
-Jaki kolor oczu będą miały dzieci zielonookiego mężczyzny i brązowookiej kobiety?! – powiedział, po czym wstał z łóżka i zbliżył się do kanapy, na której siedziałam.

   W pierwszej chwili myślałam, że zaraz zejdę na zawał. Przecież wiedziałam o co mu chodziło. Mam brązowe oczy, a on zielone... Usiadł na kanapie. Zaczęłam się oddalać na brzeg. Szczerze mówiąc bałam się go. Nie wiedziałam do czego może się posunąć.

-Nie stawiaj oporu. Będzie lepiej dla ciebie – zbliżył się jeszcze bardziej.

   Wstałam na równe nogi. On też. Popchnął mnie z powrotem na kanapę.

-Grzecznie siedź i czekaj. Poszukam kajdanek.

   Moje serce biło coraz mocniej w pośpiechu chwyciłam telefon i szybko zaczęłam pisać:
Pomocy! Is.. Harry wyrwał mi go, ale na szczęście zdążyłam wysłać smsa do Zayna. Wcześniej podałam mu adres. Może to dziwne, ale mój los był w jego rękach. To od niego zależało co się wydarzy.

-Nie wiem gdzie je dałem. Ale ty Carter rozczarowujesz mnie. Myślisz, że ktoś ci tu i teraz pomoże?!

   W tym momencie straciłam nadzieję, że on odczyta wiadomość na czas.

-Proszę cię. Wypuść mnie.
-O widzę, że teraz już nie jesteś odszczekana – pociągnął mnie za ręce na łóżko.

   Byłam przerażona. Nikogo oprócz nas nie było w domu. Żarty się skończyły. Nie odzywałam się. Miałam łzy w oczach. Chciało mi się płakać. On był nieobliczalny.

-Weź wyluzuj. To tylko miła zabawa – wyszeptał i zaczął całować mnie po karku.
-Odczep się ode mnie – odepchnęłam go od siebie.

   Styles przyparł mnie do szafy. Gdy nagle ktoś wykopem otworzył drzwi. To był Malik. Miał biały t-shirt z krótkim rękawem i napisami. Wyglądał tak seksownie. Podobały mi się nawet jego liczne tatuaże.

-Zostaw ją – powiedział stanowczo.

   W tym momencie Harry odsunął się ode mnie i spojrzał na niego.

-To znowu ty – zdziwił się Zayn.
-Myślałem, że już nie wejdziesz mi w drogę – dodał.

   Podszedł do niego i popchnął go z całej siły na podłogę. Styles upadł. Zaczęli coś tam do siebie krzyczeć. Byłam w takim szoku, że nie pamiętałam co dokładnie. Dziwiło mnie to, że oni się znali i to nie ze szkoły..

-Isabel wychodzimy – odrzekł spokojnym tonem.

   Nawet się nie zastanawiałam tylko wzięłam torbę i wyszłam.

-Dziękuję za pomoc.
-Nie ma sprawy – uśmiechnął się.
-Skąd się znacie?
-Długa historia.
-Nie próbuj zmieniać tematu. Chcę wiedzieć.
-To jest ten nowy uczeń?
-Tak.
-Super. Lepiej nie mogłem trafić. Ten chłopak tak mi działa na nerwy. Już nie mogę się doczekać lekcji z nim – powiedział ironicznie.
-Nie powiesz mi?
-Ale w szkole nikt nie może się o tym dowiedzieć, bo to też mnie dotyczy i się na mnie odbije.
-Jasne.
-Wyścigi samochodowe. Imprezy w nocnych klubach. Czasami kasyna. Często na niego wpadałem. To chciałaś usłyszeć?!

   Myślałam, że on żartuje. Ale zobaczyłam przed domem jego sportowy samochód. Wyścigi samochodowe. Kluby. Kasyna. A wydawał się dość grzeczny.

-Wsiadaj – otworzył mi drzwi, po czym sam wsiadł.
-Zapnij pasy – dodał po chwili.
-Ok.


   Włączył muzykę. Od razu poznałam tą piosenkę było to Kings Of Lion – Sex on fire. Odjechaliśmy spod domu Harry'ego z piskiem opon...
____
Mamy piąty rozdział. 
Chciałabym was zachęcić do komentowania, ponieważ nie ukrywam irytuję mnie to, że jest coraz mniej komentarzy przy coraz większej liczbie wyświetleń...
Na początku nie chciałam wam stawiać żadnego ultimatum, ale chyba nie mam wyboru. 
Więc tak szósty rozdział pojawi się dopiero, gdy będzie przynajmniej 20 komentarzy.
xxx.